
Zaczytaj się w podróży! Przed Wami kilka z pozycji, które przemknęły przez moje ręce w ostatnich miesiącach i uważam je za godne polecenia. Spójrzcie – jestem pewna, że znajdziecie coś dla siebie.
Siedem razy świat, Aleksandra i Jacek Pawliccy
Dusza podróżnika przenika się tu z duszą reportera, co daje wspaniałą mieszankę. Aleksandra i Jacek Pawliccy odkrywają przed nami wiele kawałków ziemi według własnego klucza. Z ogromną przyjemnością podróżowałam do przeróżnych zakątków świata, by poznać ich zakamarki, historię, kulturę i mieszkańców. Wielką przyjemność sprawiło mi czytanie o zwierzakowych mieszkańcach odległych zakątków ziemi, ale pozostałe tematy wciągnęły mnie równie mocno. Skuście się na tę podróż po zakamarkach Namibii, Nowej Zelandii, Japonii, Borneo, Ugandy, Brazylii, Kostaryki, Australii, Hawajów, Fidżi, Senegalu, Kanady, Kolorado, Tybetu, Meksyku czy Kraju Nawaho. Mnóstwo informacji plus pasja w tym wydaniu to świetne podróżowanie z kanapy i kolejne punkty na podróżniczej liście marzeń!
Heban, Ryszard Kapuściński
Ryszarda Kapuścińskiego przedstawiać nikomu nie trzeba. Mimo tego Heban to moje pierwsze spotkanie z tym autorem (też nie wiem, jak to się mogło stać!). Po książkę tę sięgnęłam po powrocie z Tanzanii. Plan był taki, że przeczytam ją przed wyjazdem, ale jak to często z planem bywa, się zmienił. I dobrze wyszło. Bo Heban był dla mnie przedłużeniem pierwszej wizyty na czarnym lądzie, wyzwalaczem niesamowitych wspomnień i emocji, które ze mną stamtąd przybyły .
To z pewnością również skarbnica informacji o Afryce walczącej o wolność. Jeśli jesteście ciekawi, jak podróżowało się po tym kontynencie kilkadziesiąt lat temu czy interesujecie się dziejami Afryki, to naprawdę warto. Choć zastanawiam się, czy zachwyciłaby mnie tak bardzo, gdybym przeczytała ją przed wyjazdem lub w ogóle nie planując wyprawy do Afryki. I mam pewną wątpliwość. Niemniej gorąco zachęcam do sprawdzenia, czy to pozycja dla Was. Przynajmniej będziecie wiedzieć!
Dom Żółwia. Zanzibar, Małgorzata Szejnert
Po tę pozycję sięgnęłam po zakupie biletów na Zanzibar. I była ona dla mnie nieocenioną skarbnicą informacji. Dzięki tej książce w szczegółach poznałam historię i bardzo trudne dzieje zanzibarskiej ziemi, a właściwie Pemby, bo taka jest nazwa tej wyspy. Momentami było w niej dla mnie zbyt dużo szczegółów (Ci, którzy mnie znają wiedzą, że zawsze potrzebuję ich bardzo dużo), ale to na pewno nie umniejsza wartości tej książki. Z perspektywy zdobywania nowej wiedzy to wręcz zaleta. Polecam głównie tym, którzy wybierają się na Zanzibar lub interesują się historią tego kawałka świata.
Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę, Tony Kososki
Jestem na tak! Uważam, że bardzo ciekawie napisana książka. Czytało mi się ją błyskawicznie i z uśmiechem na twarzy. O realizacji marzeń, o wytrwałości, o radości z podróżowania. Momentami zachodziłam w głowę, jak można tak podróżować – prawie bez grosza przy duszy, czy nie myjąc się po kilka dni. Przyznam, że raczej mało prawdopodobne, bym odważyła się na coś takiego – musiałabym naprawdę być absolutnie bez pieniędzy, a wtedy to wiadomo, bo bez podróżowania nie wyobrażam sobie mojego życia. Momentami w mojej ocenie ta podróż odbywała się naprawdę na granicy – ale to można potraktować, jako naukę i wyciągnąć wnioski dla siebie. Zachęcam Was do tej podróży po kawałku Ameryki Południowej. A jeśli planujecie podróż do Brazylii, Boliwii czy Peru, to lektura obowiązkowa dla Was!
A Wy co polecacie do poczytania?