
Weekend nad Jeziorem Como
„Polećmy do Bergamo!” „Do Bergamo? Nie zakochaliśmy się w nim, gdy odwiedziliśmy je ostatnio [jeden dzień po drodze].” Polecieć do Bergamo nie musi jednak oznaczać – spędzić czas w Bergamo. Wystarczy po przylocie wsiąść w samochód i przejechać kilkadziesiąt kilometrów, by poczuć magię Jeziora Como.
Oto nasz gotowy, sprawdzony, wyśmienity przepis na przedłużony weekend we Włoszech, nad Jeziorem Como.
A na końcu wpisu znajdziesz podsumowanie kosztów organizacji wyjazdu.
Jak dojechać nad Jezioro Como
Zaczynamy od biletów lotniczych do Bergamo. Najlepiej tanich. My swoje kupiliśmy za 100 zł/os/lot w Ryanair. To nie jest najtaniej, jak jest to możliwe, ale zależało nam na konkretnym weekendzie, a cena ta jest tylko nieco wyższa niż średnia promocyjna.
Następnie rezerwujemy samochód. Z Bergamo nad Como można dostać się również pociągiem. My, chcąc jeździć swoimi ścieżkami, zdecydowaliśmy się na wypożyczenie samochodu (poniżej znajdziesz więcej informacji na ten temat). To dość znacząco zwiększa koszt wyjazdu, ale chcieliśmy być niezależni.
Jeśli nie chcecie wynajmować samochodu i wolicie dojechać nad jezioro pociągiem, to wszystkie informacje znajdziecie na stronie przewoźnika.
W tym przypadku na pewno zainteresują Was promy, którymi można poruszać się po jeziorze. Przystanie i ceny biletów możecie sprawdzić tutaj.
Plan weekendu nad Jeziorem Como
Poniżej nasz gotowy przepis na weekend nad Jeziorem Como. To nasza propozycja, wraz z uwagami i informacjami przydatnymi z naszego punktu widzenia.
Wybraliśmy się nad Como na początku września tego roku (2016). Dolecieliśmy w czwartek, późnym wieczorem, a wracaliśmy w niedzielę wieczorem.
Wieczór przyjazdu
Na lotnisku w Bergamo wylądowaliśmy nieco po godzinie 20. Szybko załatwiliśmy formalności związane z odbiorem zarezerwowanego samochodu i wyruszyliśmy do miejscowości Olgiasca, w której mieliśmy zarezerwowany nocleg. Na miejsce dotarliśmy po około 1,5 godzinie.
Olgiasca to maleńka miejscowość, a my dotarliśmy do niej bardzo głodni. Jeśli będziecie w podobnej sytuacji to jest na to sposób. Pobliskie Colico, a w nim knajpa Blue River pięknie usytuowana nad jeziorem. Nie jest to wyszukana i najlepsza na świecie opcja, ale dla głodnego, który nie ma w pobliżu niczego do jedzenia – absolutnie wystarczająca. A do tego już od samego początku możemy poczuć klimat Włoch i patrzeć na pięknie oświetlone jezioro. Jedzenie z widokiem to jest to.
Dzień pierwszy
Dzień zaczęliśmy pięknym widokiem na jezioro, rozpościerającym się z okien pokoju. Żyć nie umierać!
Naszym pierwszym punktem było Menaggio, urocze miasteczko, znajdujące się nad zachodnim brzegiem jeziora. Wydaje się, że każde z miasteczek nad jeziorem jest urokliwe, z włoskim klimatem. Takie jest również Menaggio. A co najważniejsze – z każdego rozpościera się cudowny widok nad jezioro. Gwarantowane!
Menaggio jest jednym z trzech głównych portów promu pływającego po Jeziorze Como. Pozostałe to Belaggio i Varena. Menaggio to dość turystyczne miasteczko, więc jeśli nie jesteście z tych, którzy lubią taki klimat, to warto je zobaczyć, ale niekoniecznie planować dłuższy pobyt. My zjedliśmy lody, zajrzeliśmy do kościoła, pospacerowaliśmy i udaliśmy się dalej.
Kolejnym punktem naszej przejażdżki stało się Lago di Lugano w Szwajcarii. By je zobaczyć, zatrzymaliśmy się w miejscowości o tej samej nazwie – Lugano. Spędziliśmy tam trochę czasu, ale zgodnie stwierdziliśmy, że Como podoba nam się znacznie bardziej i wracamy!
Myślę, że warto się zastanowić, czy może nie warto byłoby ten punkt zamienić na wizytę w Sankt Moritz. Nie byłam tam i może po wizycie stwierdziłabym, że lepiej byłoby zobaczyć Lugano, więc póki się nie sprawdzi samemu, nie wiadomo.
Uwaga! Przy wizycie w Szwajcarii warto zadbać o dwie rzeczy. Po pierwsze sprawdzić, czy zgodnie z regulaminem wypożyczenia samochodu macie prawo przekroczyć granicę Włoch. Po drugie – roaming, również dancyh. Jako, że Szwajcaria nie jest w Unii, ceny roamingu danych znacznie różnią się od tych w strefie UE. Każdy pobrany MB to w przypadku naszego operatora koszt ponad 35 zł!
Potem zatrzymaliśmy się w Domaso i podziwialiśmy wspaniały zachód słońca! Był przepiękny! Jeden z tych, które najbardziej zostały w mojej pamięci. Domaso to absolutnie obowiązkowy punkt wyjazdu nad Como.
Po powrocie zostawiliśmy samochód i udaliśmy się na kolację do pobliskiej Ristorante Il Crottino. Włoski klimat, przyjemna obsługa, gwar miejscowych Włochów i pyszne jedzenie. Zawsze jestem na tak! Polecamy przystawkę z owoców morza oraz regionalne lombardzkie danie – pizzoccheri valtellina. Nie jest w ogóle dietetyczne, ale za to jakie pyszne! Z pozoru nieco kosmiczne połączenie makaronu, ziemniaków i kapusty okazało się niesamowitym doznaniem! Naprawdę warto spróbować!
Dzień drugi
Drugi dzień rozpoczęliśmy od wyprawy do punktu widokowego na polance z chatką (46°06’27.7″N 9°22’54.71″E). Wcześniej, w pobliskiej miejscowości zatrzymaliśmy się na espresso i w drogę!
Do wspomnianego punktu prowadzą dwie trasy – piesza i rowerowa. Wybraliśmy trasę rowerową, ponieważ była krótsza, ale i znacznie bardziej stroma, więc bardziej wymagająca. Zostawiliśmy samochód i po 40 minutach marszu byliśmy na miejscu. Spacer bardzo dobrze nam zrobił, odpoczynek z pięknym widokiem również!
Po zejściu pojechaliśmy do Domaso. Poprzedniego dnia tak nam się spodobało, że chcieliśmy spędzić trochę czasu nad jeziorem właśnie na trawie w Domaso. Zamówiliśmy pyszną pizzę na wynos w Pizzeria Il Timone i zjedliśmy z widokiem na jezioro. Czytaliśmy, obserwowaliśmy windsurferów, przepływające jachty i lądujący hydroplan. Wyśmienite miejsce na chwilę relaksu!
Po tym miłym odpoczynku wsiedliśmy w samochód i po kilkunastu minutach naszym oczom ukazał się widok rozpościerający się sprzed siedemnastowiecznego kościółka św. Euzebiusza w Peglio. Bardzo polecam dotrzeć w to przyjemne, ciche i spokojne miejsce. Mogłabym bez przerwy machać zwisającymi nogami, siedząc na murku tego starego kościoła i podziwiać malowniczy widok na Jezioro Como. Nie udało nam się niestety zajrzeć do środka, a szkoda, bo na zdjęciach freski we wnętrzu wyglądają imponująco.
Na koniec udaliśmy się do Dervio, by stamtąd, leżąc na trawie, podziwiać zachód słońca. Piękny!
Po powrocie, tak jak dzień wcześniej, udaliśmy się do Ristorante Il Crottino, a jakże!
Dzień trzeci
Ostatniego dnia zaczęliśmy od zobaczenia kościółka Opactwa Piona, znajdującego się nieopodal naszego lokum, w Olgiasca. To piękny kamienny kościół, konsekrowany w XII w. (choć jego historia sięga wcześniej), którym opiekują się zakonnicy.
Surowe wnętrze, strzeliste sklepienie i mnisi nadają temu miejscu wyjątkowy klimat i odrobinę magii.
Potem zjedliśmy drugie śniadanie na kolejnym punkcie widokowym, przy maleńkiej kapliczce (46°05’08.02″N 9°19’13.65″E). Oliwki, sery, anchois, focaccię i prosciutto kupiliśmy po drodze w COOPie w miejscowości Dervio, kawałek po przejechaniu torów kolejowych. Smakowało wyśmienicie!
Potem pojeździliśmy trochę po pobliskich dróżkach i miasteczkach zaglądając to tu to tam.
Na koniec wylądowaliśmy w Mandello del Lario. Samo Mandello del Lario nie jest może zachwycającym miasteczkiem, ale jak na przystanek w drodze powrotnej, dość przyjemnym. Pokręciliśmy się trochę po uliczkach, odpoczęliśmy chwilę na kamienistej maleńkiej plaży i nadszedł czas, by wracać.
No i tu nas spotkała niespodzianka – ogromny korek. Choć mieliśmy bardzo duży zapas czasu, ledwo zdążyliśmy na samolot. Trzy minuty wolniejszy bieg przez przeszkody po lotnisku i moglibyśmy machać odlatującemu samolotowi… Nie mówiąc już o wcześniejszej jeździe slalomem po drodze.
Wracaliśmy w niedzielę, a dróg wydostania się znad jeziora w tym kierunku nie ma dużo do wyboru – jedna. Prawdopodobnie ludzie wracali z weekendowego odpoczynku. Weźcie to pod uwagę, jeśli Wy też będziecie wracali w niedzielę.
Co prawda stres związany z pytaniem “Zdążymy czy nie zdążymy?” po tym, jak pierwsze 3 km przebyliśmy w 45 min, a kolejne 3 w 40 min, nie zatarł nam cudownego wspomnienia tego wyjazdu, jednak wolelibyśmy go uniknąć.
Gdzie wypożyczyć samochód, jaki i na co zwrócić uwagę?
Wypożyczenie samochodu to spory wydatek, dlatego tak ważne jest, by wybrać najoptymalniejszą dla danego wyjazdu opcję. W naszym przypadku potrzebny był po prostu samochód. Nie wymagał napędu 4×4, nie musiał być duży. A im mniejszy tym tańszy.
Najlepszą ofertę znaleźliśmy w GOLDCAR. Generalnie wypożyczalnia ta nie ma zbyt dobrych opinii (między innymi dlatego, że stosują kruczki w regulaminach), na szczęście my nie mieliśmy z nią nigdy jakichś większych kłopotów. Trzeba na nich jednak bardzo uważać. Czytajcie wszystko bardzo dokładnie! Do tej pory zawsze mieli najtaniej, więc z nich korzystamy, ale zawsze sprawdzamy wszystko, co możemy, żeby uniknąć nieprzyjemności lub niemożliwości odebrania wypożyczonego auta.
Jeśli chodzi o samochód, to my zdecydowaliśmy się na Smart Forfour. Sprawował nam się bez zarzutu.
Punkt wypożyczania Goldcar znajduje się na samym lotnisku w Bergamo (nie w każdym mieście tak jest).
Na co należy zwrócić uwagę wypożyczając samochód?
Rodzaj ubezpieczenia
Najtańsza opcja ubezpieczenia jest wliczona w podstawową cenę wypożyczenia samochodu. Wtedy za szkody odpowiadacie do 1200 – 1800 euro (w zależności od wypożyczalni, samochodu itp.). I taką kwotę blokują Wam na karcie, w chwili wypożyczenia.
Jeśli decydujecie się na pełne ubezpieczenie, jak w naszym przypadku, to po porostu opłacacie je z góry i już żadna kaucja za ubezpieczenie nie jest blokowana na karcie.
Paliwo
Zwykle w baku jest pełno i taki stan powinniśmy utrzymać w momencie zwrotu samochodu.
Z góry blokowana jest kaucja na paliwo. Też różna w zależności od wypożyczalni.
Jeśli w momencie zwracania samochodu bak jest pełny, kaucja ląduje z powrotem na naszym koncie. Jeśli nie, kwota za niedopełnione paliwo jest potrącana z kaucji proporcjonalnie do brakującej ilości.
Karta płatnicza
Jeśli zdecydujecie się na tańszą opcję ubezpieczenia, tę podstawową, to blokada tych 1800 euro jest możliwa na karcie kredytowej. Jeśli chcecie, żeby zablokowali Wam te pieniądze na karcie debetowej, to raczej się nie uda, nawet na tej z wypukłymi literami. Jeśli chodzi natomiast o kaucję na paliwo – tutaj różnie. Nam jedna taka karta debetowa nie zadziałała, ale z drugą już się udało. Jak żadna nie zadziała, opcją jest jedynie karta kredytowa.
Uszkodzenia samochodu
Warto na nie zwrócić uwagę, szczególnie przy opcji podstawowego ubezpieczenia. Przy pełnym nikt nie ogląda samochodu.
Gdzie nocować nad Jeziorem Como
Polecam wybrać północną część jeziora. Jest tam mniej ludzi, a widok rozpościera się na dużą część jeziora.
My nocowaliśmy w B&B Belvedere u Andrea i jego dziewczyny. Przesympatyczni ludzie, czyściutko i fantastyczny widok na jezioro. To miejsce trafiło na jedno z naszych ulubionych miejsc noclegowych!
Koszty wyjazdu nad Jezioro Como
Poniżej koszty, które ponieśliśmy na zorganizowanie pobytu nad Como. Oczywiście jeśli chodzi o jedzenie czy inne koszty, to będą się one różniły w zależności od Waszych upodobań.
No dobra, to liczymy:
Ceny lotów (loty dla dwóch osób WMI-BGY i z powrotem) – 402 zł
Wynajęcie samochodu na trzy doby, z pełnym ubezpieczeniem – 110 euro, czyli ok. 470 zł (po kursie 4,30 zł/euro)
Nocleg (trzy doby ze śniadaniem) – 135 euro, czyli ok. 580 zł
Paliwo – ok. 220 zł
Średnie, orientacyjne ceny żywności. Oczywiście będą one zależały od miejsc, w których się zatrzymacie i Waszych żywieniowych upodobań.
Lody: 1,5 – 2,5 euro/porcja
Pizza: 6 – 12 euro
Makarony: 7 – 12 euro
Dania główne od 10 euro
Karafka ½ l wina: 4 – 10 euro
Przystawki: 5 – 10 euro
Podsumowując koszty:
- 1700 zł – koszty organizacji
- ok. 500 zł – nasze koszty wyżywienia
W sumie około 2200 zł.
Czy się opłacało? Zdecydowanie! To jeden z naszych najlepszych weekendów podróżniczych! Gorąco polecam taki wypad. Wydaje się znacznie dłuższy, niż jest w rzeczywistości. Piękno Jeziora Como koi zmysły, a pyszne włoskie jedzenie dopełnia całości.
A czy Wy byliście nad Jeziorem Como? Jakie są Wasze wrażenia?
Może macie jakieś doświadczenia z Goldcar lub inną wypożyczalnią samochodu i chcecie się podzielić? Znacie ciekawe miejsce na nocleg lub miasteczko warte odwiedzenia? Dajcie znać!
Komentarz