
Święta, święta. Niby są co roku, ale zawsze ich za mało.
Kiedy myślę o Świętach moim pierwszym skojarzeniem jest zawsze choinka.
Uwielbiam choinkę. Uwielbiałam ją od kiedy pamiętam. Gdy była już ubrana, zasiadałam gdzieś obok, w fotelu czy na podłodze, byle blisko i cieszyłam się jej widokiem i zapachem. Zwykle z kubkiem lub książką w ręku. Do tej pory nie odmawiam sobie tej przyjemności. Każdego roku jestem nienasycona tymi chwilami obcowania w jej pobliżu. Ciepło jakie nadaje wnętrzu, daje mi poczucie spokoju, beztroski, wyciszenia i błogości.
W tym roku wymyśliłam sobie, że nasza choinka będzie w kolorach bieli i szarości. I że sama zrobię wszystkie ozdoby. Przez ostatnie tygodnie wykradałam z dni i wieczorów wszystkie możliwe chwile by szyć, wyszywać, dziergać i wycinać. Do wycinania nawet znalazł się zapalony pomocnik! Miód na moje serce.
I tak powstały filcowe, bawełniane, sznurkowe i drewniane ozdoby. A obok urocza sówka puchatka od Weroniki z ExArte.
A do tego warsztat powiększył się o wyżynarkę, a mój warsztat handmade’owy o umiejętność jej obsługi.
Całość wygląda dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. I to takie przyjemne uczucie. Za każdym razem, gdy na nią patrzę, piszczę z radości i czasem nawet podskakuję. 😉
Prezentuję ją z dumą, bo myślę, że każda choinka, która nam samym się podoba, jest śliczna. Niezależnie czy podoba się innym, przystaje do trendów, jest w takim czy innym kolorze, czy ma błyszczące bombki czy ozdoby z makaronu albo bałwanki z płatków kosmetycznych. Bo przecież najważniejsze, że jest wspólna, rodzinna, z naszą historią. My lubimy naszą choinkę. A Ty? ?