
Kiedy zabierałam się do szycia Kocisława Pierwszego, nie wiedziałam jeszcze, że będę miała maszynę. Wiedziałam natomiast, że bardzo chcę go uszyć.
Kiedy zabierałam się do szycia Kocisława Pierwszego, Mati była jeszcze w brzuszku. I wiedziałam, że bardzo chcę go dla Niej uszyć.
Siedziałam i dziergałam ręcznie, najdrobniejszym ściegiem, jaki byłam zdolna szyć. Siedziałam do późnej nocy i oprócz pracy ręcznej wkładałam w niego masę serca. To bardzo wyjątkowy i osobisty dla mnie projekt. Bo taki pierwszy, bo ręczny, bo dla Małej M.
Takie chwile, takie emocje, tacy ludzie wokół… niech to trwa!



